niedziela, 30 marca 2014

7 maj 2014

7 maj 2014

- Ok, ok. Więc chcesz mi powiedzieć, że spotkałeś się z tymi hiszpańskimi znajomymi twojej babci i dali ci namiary na hotel w którym spędzili tydzień ze sobą.
- Dokładnie i dostałem również list od nich. Zaadresowany do mojej babci, i dzisiaj dowiem się co tam jest napisane.
- To jak się dopiero dowiesz? – zdziwiła się, a ja od razu szukałem słów jakie mogę jej to wyjaśnić
- Bo widzisz jest napisany po hiszpańsku. Więc umówiłem się z ich wnukiem dzisiaj, i mi to przetłumaczy.
- Wnukiem?
- Tak. Mam nadzieję, że to jakoś mi wszystko rozjaśni. Bo nie powiem, ale trochę mi namieszali. No i Francisco umarł po walce z bykiem.
- I dobrze mu tak, tylko mordują te biedne stworzenia.
- Wiem, wiem. Ale to rodzina z zasadami i wielką historią. Walka z bykami to ich całe życie. Z dziada, pradziada. No i teraz wnuk też walczy.
- No ok, a kiedy przyjedziesz? Tęsknie za tobą.
- Powinienem być jakoś w następnym tygodniu. Oni wracają do swojego domu w innej miejscowości więc nic tu już po mnie. Resztę napiszę już w domu.
- No ja mam nadzieję. – zaśmiała się – Ale muszę kończyć. Robotnicy robią ostatnie poprawki, muszę ich przypilnować.
- Jasne, powodzenia.

Miałem jeszcze sporo czasu do wieczora, więc postanowiłem pochodzić sobie po mieście i porobić zdjęcia na pamiątkę. Zjadłem obiad w jakiejś knajpce i nim się obejrzałem to miałem spotkanie z Carmen, zabrałem wszystko jeszcze po drodze z hotelu i poszedłem do baru, w którym od razu przywitałem się z moim kolegą. Podszedłem do niego na co zdziwiony na mnie spojrzał.

- Hej, umówiłem się tutaj z Carmen Ordonez. – uśmiechnąłem się a on zdziwiony na mnie spojrzał – Pracuję nad książką. I ma mi pomóc w pewnej sprawie.
- W takim razie tam masz  wolny kąt. – rzucił na bar – Podać coś? Piwo? – na co się zgodziłem
Poszedłem do wskazanego miejsca i zobaczyłem jak do baru wchodzi Carmen. Nie była ubrana w suknie jak dwa dni wcześniej, ale jednak przyciągała oko. Należała do tych kobiet, które wiedziały jakie mają atuty. Podeszła do mnie, od razu kiedy barman wskazał głową i sam do nas podszedł.
- To co zawsze?
- Oczywiście Miguel. Więc dawaj ten list. – westchnęła
- Wiesz, że nie musisz mi pomagać. Mogłem poprosić Miguela.
- Powiedziałam pomogę, to pomogę. Po prostu miałam małą sprzeczkę z przyjacielem.
- Rozumiem, w takim razie o to list. Nie otwierałem go… sam nawet nie wiem dlaczego, ale czekałem na ciebie. Mam nadzieję, że to da mi jakieś odpowiedzi zanim wrócę do domu.

Podałem jej list, a ona tylko się do mnie uśmiechnęła i go otworzyła. Od razu przeczytała i po jej mimice widziałem, ze to coś ważnego. Kiedy skończyła, miała łzy w oczach więc od razu się przestraszyłem, ale wzięła głęboki wdech i zaczęła mi tłumaczyć.

Droga Ellie
Zapewne kiedy będziesz czytać ten list, siedząc w ciepłym fotelu z herbatą. Ja będę walczyć. Czy to z bykiem, czy z samym sobą albo też z przeciwnościami losu. Jednak chciałem ci tylko powiedzieć, że żałuje. Wiedziałem, że ty nie możesz zostać w Hiszpanii, ale za to ja mogłem rzucić corride i wyjechać z Tobą, tak jak prosiłaś. Bylibyśmy razem, tak jak marzyłaś. W dodatku przyznam się, od twojego wyjazdu nie byłem z żadną kobietą. Dla mnie zawsze byłaś, jesteś i będziesz najważniejszą kobietą, którą pokochałem od pierwszego wejrzenia w barze la Carmena. Przychodziłem tam co roku, w dniu naszego poznania i zamawiałem twoje ulubione wino. Mimo, że za winem nie przepadałem. Jednak muszę przyznać ci rację. Wiedziałaś co dobre. Nawet o tej tradycji nie wiedzą moi najlepsi przyjaciele. Nie jestem w stanie im powiedzieć, że odchodzę. Dla mnie walki z bykami się już skończyły, i teraz powinienem postawić na miłość. Dlatego czekam na twój adres i jeśli dalej jest to możliwe, chciałbym być z tobą. W Szkocji. Tylko my, razem. Tak jak powinno być.
Twój na zawsze… Francisco.

Skończyła czytać, więc jedynie bawiłem się kuflem. Teraz to już w ogóle mi to namieszało. Moja babcia poprosiła go o to, aby rzucił coś co kocha i wyjechał z nią. Spojrzałem na Carmen, która wpatrywała się we mnie.

- No co?
- Co? Moi dziadkowie żyli z myślą i pochowali przyjaciela, który chciał to rzucić. A w zamian zginął. Zanim wrócił do kobiety, którą kochał.
- Co tam poszukiwacze prawdy? – zaśmiał się Miguel dolewając Carmen drinka – Znaleźliście coś?
- Tak, jak się okazuje przyjaciel moich dziadków chciał zakończyć karierę. Dla kobiety chciał porzucić to co kochał.
- Czyli chciał zrobić to samo co twój dziadek. Przecież też zakończył karierę ze względu na twoją babcię i mamę. – zaśmiał się, a ja zdziwiony na nich spojrzałem i zostaliśmy ponownie sami
- Myślałem, że twój dziadek odszedł jak każdy sportowiec na emeryturę.
- Tutaj albo odchodzisz bo przegrywasz z bykiem, albo pojawia się taka kobieta w twoim życiu, że z tym kończysz. W tym przypadku pojawiła się moja mama, a dziadek trafił do szpitala po jednej z walk. Babcia mu powiedziała co myśli i w taki o to sposób to była jego ostatnia walka.
- Codziennie dowiaduję się czegoś nowego o twojej rodzinie. No, a teraz to. – westchnąłem biorąc do ręki list – Nigdy nie przypuszczałem, że moja babcia była w stanie prosić o coś takiego.
- To miłość. Znam to z opowieści. Ale miał pecha. W dniu kiedy to napisał, zginął po walce z szatanem.
- To dlatego ma na imię Szatan?
- Nie, nadają tak tylko tym, którzy już od urodzenia są lekko niespokojne i wiadomo, że będą ciężkim orzechem do zgryzienia. Każdy byk ma swoją nazwę, ale wygrać z Szatanem to wielka radość dla widzów i wielka sława dla toreadorów.
- A twój brat wygrał z takim?
- Nie, jeszcze nie. Będzie walczyć z nim w niedzielę. Takich byków nie wystawia się na co dzień, tylko na specjalne okazje. Możesz przyjść i zobaczyć na własne oczy to co uważasz za dziwne i straszne.
- Zapraszasz mnie? – zdziwiony na nią spojrzałem z uśmiechem
- Moi dziadkowie by chcieli ci pokazać to co zobaczyła twoja babcia i kogo pokochała. Tyle tylko, że jak przyjdziesz będziesz musiał siedzieć w loży honorowej, w której znajduję się moja cała rodzina.
- Rozumiem i dam wam odpowiedź. Zresztą jutro spotykam się z twoimi dziadkami. I z tego co słyszałem to będzie znowu twój brat.
- Szykuję się na wielki finał. – rzuciła zaczynając bawić się szklanką – Mogę zadać ci pytanie? – ale nie czekając na moją odpowiedź dalej kontynuowała – Nie odzywałeś się do babci, dlaczego? Bo nie powiem, ale to dla mnie dziwne. Nie odzywasz się do niej, a nagle rzucasz wszystko i jedziesz do Sevilli z kiepską znajomością języka.
- Nie podobało jej się to, że zamiast pisać o przyziemnych sprawach tak jak ona. To wolałem jeździć po państwach, w których na co dzień jest wojna. Nie raz słyszy się o tym, że został porwany dziennikarz. Bała się tego samego o mnie i od tego się zaczęło. Kiedy wyjechałem do Iraku, była na mnie wściekła. Pokłóciliśmy się na tyle mocno, że od tamtej pory nie miałem z nią żadnego kontaktu. Aż do momentu jak mama zadzwoniła do mnie, że babcia jest w szpitalu. Miała rozległy zawał i ostatnimi słowami jakie mi powiedziała było: wszystko ci wyjaśniłam w liście. Kiedy testament został otworzony, dostałem list i trzy kartony. Zawsze je widziałem, i każdy mówił, że babcia ma obsesję. Ale kiedy przeczytałem co znajduję się w pudle, zrozumiałem wszystko. I nie miałem jej za szaloną dziennikarkę pisząca o ślubach.
- Rozumiem. A co na to twoja dziewczyna?
- Nie rozumie tego. Dla niej powinienem znaleźć wszystko w Wikipedii. Wiesz, na temat waszej rodziny i Francisco. Ale babcia nie miała odwagi tu wrócić, więc sam postanowiłem zaryzykować i przyjechać. Może nie znam hiszpańskiego aż tak dobrze, ale się dogadujemy.
- Mówię do ciebie po angielsku. Moi rodzice chcieli, abym znała też inny język. – zaśmiała się
- A czy ja mogę zadać ci pytanie? – przyjrzałem się jej a ona odpowiedziała to, czego się nie spodziewałem
- Nie, o mnie możesz przeczytać w Wikipedii. – i się zbierała
- Ale nie chce wiedzieć kim jesteś, ale jaka jesteś. Tego się tam nie dowiem.
- Wracasz do Szkocji w następnym tygodniu, i piszesz książkę o swojej babci, a nie o mnie. Więc nie potrzebujesz wiedzieć jaka jestem. Wiesz tylko, że jestem wnuczką i córką toreadora. To ci powinno wystarczyć.
- No dobrze, ale pójdziesz ze mną na trening twojego brata? Zaprosił mnie, a ja nie bardzo wiem gdzie to i nie orientuję się w tym wszystkim. Mamy iść jutro po spotkaniu.
- Nie pójdę z tobą, ale tam będę. Musze w końcu przeprosić przyjaciela. – uśmiechnęła się lekko i pożegnała z Miguelem, idąc sobie a ja dalej siedziałem
- Uważaj ok? – zaśmiał się Miguel a ja zdziwiony na niego spojrzałem – Znam Carmen, nie jednemu zawróciła w głowie swoją osobą. Jest tajemnicza i robi to tak nieświadomie, że faceci wpadają w jej pułapkę i chcą poznawać ją za każdym razem coraz bardziej, a ona za każdym razem zamyka się.
- Daj spokój, mam dziewczynę. A po prostu zaciekawiło mnie to, dlaczego są tacy zamknięci na prasę. – westchnąłem
- Wiem co mówię, zaufaj mi. A jeśli chcesz się dowiedzieć na temat dziennikarzy. Odwiedź bibliotekę w której znajdziesz stare gazety. Rok 2007, maj. Kiedy to przeczytasz, zrozumiesz o co chodzi.
- Ale czego mam szukać?
- Nazwiska Ordonez. Wtedy będziesz wiedział jak rozmawiać z Carmen. I jak do niej dotrzeć.
- Nie chce do niej docierać. W końcu jestem tu tylko do końca tygodnia. I ma rację, piszę książkę o mojej babci, a nie o niej.
- Jeśli jest tak jak mówisz… to dlaczego aż tak bardzo ci zależy na tym, aby ja poznać i dowiedzieć się więcej na jej temat? – zapytał przyglądając mi się badawczo a ja jedynie skapitulowałem i wzruszyłem ramionami, że nie wiem – Carmen i jej osoba. – zaśmiał się – Zaufaj mi, sam dobrze wiem jak to jest wpaść w jej sidła. Wytrzymała ze mną dwa lata.
- Byłeś z nią? – zdziwiony na niego spojrzałem
- Tak, przed całym złem jakie wydarzyło się w jej życiu. Ale to ona musi ci dokładnie sama wszystko powiedzieć. Ale nie naciskaj. Mimo upływu lat, to dalej dla niej trudna chwila. A dziennikarze dolali oliwy do ognia. Ale wszystkiego dowiesz się z gazet. Zaufaj mi. – rzucił i odszedł

Nie powiem, coraz bardziej mi mieszali niż wyjaśniali. Najpierw babcia, i jej list. Teraz Miguel i historia Carmen. Nie leciałem na nią, ale intrygowała mnie. Było coś w niej tajemniczego, i nie mogłem rozgryźć co to takiego. W pewnej chwili żartowała, a zaraz się zmieniała. Była zamknięta, tajemnicza i za nic nie chciała mówić o sobie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz