sobota, 15 marca 2014

5 maj 2014

5 maj 1945
Dzień najważniejszy w całej tej historii. To właśnie wtedy poznałam kulturę flamenco i corridy. A także dzięki dwóm osobom poznałam jego – Francisco Furentes Malo. Młodego banderillero. Nigdy nie przypuszczałam, że idąc do baru Carmela, poznam tutejszą gwiazdę flamenco. Carmen Amoya, była młodą dziewczyną, taką jak ja. A jej taniec wyrażał wszystko. W dodatku nigdy nie widziałam tak ślicznej dziewczyny. Jej czarne jak smoła włosy, ciemne jak niebo podczas burzy oczy i te mocno czerwone usta, były znakiem rozpoznawczym. W dodatku przy jej boku dumnie kroczył on – Jose Miguel Fernandez, matador de toros. Jeden z najprzystojniejszych i najodważniejszych. Miał zaledwie 21 lat, ale z dumą kroczył i niósł na swoich barkach sławę jaką przyniosła mu walka z bykami. Zawsze uważałam, że to straszne. Zabijać biednego byka tylko dla zabawy i sławy. Ale kiedy poznałam tych ludzi, poznałam drugą stronę tego co robią. Poznałam tradycję przekazywaną z dziada pradziada.

Nie powiem, ale trudno było poruszać się po mieście. Zwłaszcza, że gdzie się nie odwróciłem to widziałem hiszpanki w kolorowych sukniach z falbankami. Nie powiem, wyglądały nieźle i mój wzrok leciał coraz dłużej w ich stronę, a zwłaszcza w kierunku bioder. Te, które miały wcięcie w tali nie miały się czego wstydzić, a wręcz przeciwnie. Wyglądały jak syreny. Na dodatek widziałem kilka kobiet w spodniach, albo luźnych spódnicach. No cóż, jak widać różne były stroje, jednak częściej wybierały obcisłe suknie z falbanami na dole. W dodatku wszyscy poruszali się dorożkami, więc musiałem uważać, aby nie wpaść pod którąś. Stanąłem pod kamienicą o której powiedział mi barman i aż zagwizdałem. Nie była wcale taka mała. A na dodatek ślicznie zachowana. Miałem już iść, kiedy akurat z kamienicy wyszedł mężczyzna w towarzystwie kobiety i zaraz za nimi pojawiła się starsza para. Byli ubrani zgodnie z obowiązującymi zasadami podczas tego tygodnia i wsiedli do swojej dorożki. Kiedy przyjrzałem się staruszce od razu wiedziałem kto to, Carmen Amoya nic się nie zmieniła, mimo upływu lat. W sumie nie pozostało mi nic innego jak samemu wybrać się na rynek i szukać szczęścia tam, bo teraz nie mam co tu tak stać. Bo nie wiedziałem ile trwają takie imprezy. Tyle tylko, że było aż tyle ludzi, że nie mogłem się połapać. Co chwilę oślepiał mnie błysk fleszy, bo niestety dużo było fotografów z różnych gazet, wnioskując po ich plakietkach. Domyśliłem się, że jesteś w środku największej śmietanki Hiszpanii. Chociaż nikogo nie kojarzyłem, niestety moja wiedza na temat ich gwiazd równał się zero. Nic o nich nie wiedziałem. I nawet nie miałem do kogo pisać, bo Emma mimo tego, że uwielbiała czytać plotki, to na pewno nie wiedziała nic o aktorach hiszpańskich czy też piosenkarzach. Na dodatek w pewnym momencie usłyszałem ogólne poruszenie i nie wiedziałem o co chodzi, ale kiedy zobaczyłem pełno młodych i starszych mężczyzn ubranych w złote stroje to aż zapytałem obok dziewczyny kto to i dostałem odpowiedź. To właśnie cała śmietanka corridy. Którzy będą przez cały ten tydzień świętować w najważniejszym dla nich miejscu w Sevilli. Dziewczyna powiedziała mi oczywiście nazwę miejsca, ale zrobiła to tak szybko i była to tak długa nazwa, że zostałem z niczym. Ale wyciągnąłem z kieszeni telefon i zrobiłem zdjęcie tej parady, wysyłając je od razu do swojej dziewczyny. Która zaraz do mnie zadzwoniła.

- Naprawdę? – zaśmiała się
- No co? Są tutaj gwiazdami. To właśnie oni będą walczyć z bykami.
- Walczyć? Męczyć ich. – zauważyła – Mam nadzieję, że nie strzeli ci coś do głowy i będziesz uciekać przed bykami jak George w tamtym roku.
- Nie. – zaśmiałem się – Zgadzam się z tobą, że walka z bykami to coś złego. Ale oni już tacy są, tak samo jak wielbią facetów ubranych w coś takiego i święcących na złoto. – zauważyłem
- Ale ta dziewczyna co jest  również w kadrze ma niezłą sukienkę. Nie jest aż taka zła.
- Powiem ci, że niektóre i tak przesadziły. I jestem ciekawy czy moja babcia też taką nosiła.
- Znając ją to zapewne tak. Ale jak idą poszukiwania?
- Jak na razie dobrze. Znalazłem bar, w którym poznałem barmana, który mi co nie co powiedział i dał adres. Poszedłem tam dzisiaj, ale się spóźniłem bo akurat wyjeżdżali i teraz ich zgubiłem w tym tłumie hiszpańskich gwiazd. Mówię ci, jest tu tyle paparazzi, że miałabyś co czytać, gdyby coś takiego działo się u nas. I powiem ci, że wszyscy mają na sobie takie suknie. Bez wyjątku.
- Tylko ty mi się nie przebieraj, proszę cię. Bo jak zobaczę zdjęcie to wydrukuje i będę się za każdym razem z tego śmiać.
- Masz to jak w banku. No, ale uciekam bo odnalazłem moich duchów i chyba szykują się do wyjścia.
- Jasne. Powodzenia i szybko wracaj. – zaśmiała się wyłączając

Tylko schowałem telefon do kieszeni i ruszyłem w pogoń za tą dwójką staruszków. Znowu dotarłem szybciej od nich pod kamienicę i czekałem aż pojawi się dorożka z nimi. Kiedy zaparkowała pod drzwiami to pozwoliłem im wejść. Odczekałem z jakieś dziesięć minut i sam wszedłem na podwórze, ale tutaj był problem. Barman mi napisał adres kamienicy, ale nie numer ich mieszkania. I gdzie ja miałem ich szukać? Bo na pewno nie zamierzałem pukać do wszystkich drzwi i wypytywać o tą dwójkę. Ale w którymś z mieszkań otworzyło się okno i usłyszałem kobiecy śpiew. Od razu poznałem, muzyka do flamenco. Uśmiechnąłem się pod nosem i postanowiłem zapukać akurat do tych drzwi, w nadziei, że to akurat te i mi się uda za pierwszym razem. Kiedy zapukałem do nich to nie bardzo wiedziałem od czego  mam zacząć, co powiedzieć. Musiałem poczekać, aż drzwi zostaną mi otworzone i ujrzałem we własnej osobie Carmen.

- Tak?
- Carmen Amoya? – wolałem się upewnić, a ona pokiwała głową, że tak – Nazywam się James Collins. Jestem dziennikarzem.
- Przykro mi, ale nie rozmawiamy z dziennikarzami. Proszę zgłosić się do mojej córki o zgodę. – rzuciła i już miała zamknąć drzwi kiedy od razu powiedziałem
- Chodzi o wydarzenia z 1945 roku, a dokładniej z maja. O pani znajomość z Ellen Collins.
- I tak musi pan porozmawiać z moją córką. To ona jest odpowiedzialna za nasze kontakty z mediami.

Zamknęła mi drzwi przed nosem a ja nie wiedziałem co mam zrobić, nie tak to sobie wyobrażałem. Na dodatek kiedy zszedłem na dół to widziałem jak firanka się poruszyła. Nie zostało mi nic innego jak spróbować jutro jeszcze raz. Wróciłem do swojego pokoju w hotelu i chciałem się wyszykować i pójść do baru, aby porozmawiać z barmanem. W sumie to nie wiedziałem nawet jak ma na imię. Wziąłem szybki prysznic i wyszedłem z łazienki, aby ubrać się w coś nowego. Spojrzałem na swój notes i tylko westchnąłem ciężko bo tym razem miałem pod górkę. I kto by pomyślał, ze starsza pani tak mnie potraktuję, mimo tego, że moja babcia opisywała ją używając najlepszych epitetów. Właśnie miałem zacząć się ubierać, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi, i to natarczywe pukanie. Otworzyłem drzwi, a do pokoju weszła mi jakaś dziewczyna ubrana w różową sukienkę z falbankami i czymś dziwnym na głowie. A także z dużym dekoltem na plecach.

- Eee przepraszam, ale nie pomyliła pani przypadkiem pokoi?
- Czego chcesz od moich dziadków? – rzuciła zakładając ręce na piersiach
- Dziadków? – zdziwiony na nią spojrzałem
- Jesteś dziennikarzem, który dręczy moich dziadków. Więc się pytam czego chcesz.
- Jeśli każda kobieta w tej rodzinie jest taka jak twoja babcia to mogłem dać sobie spokój. – mruknąłem
- Czekam na odpowiedź. Nie wyjdę stąd jeśli mi nie powiesz, że dasz im spokój.
- Nie chce im przeszkadzać. Tylko po prostu twoi dziadkowie znali moją babcię. I chciałem ich o to zapytać, ale twoja babcia mnie wygoniła. Tylko rzuciłem, że jestem dziennikarzem i zamknęła mi drzwi przed nosem. Od razu wysyłając mnie do twojej cioci.
- Mamy. – rzuciła – Moja mama zajmuję się kontaktami z prasą.
- I dlatego wysłała ciebie? Zresztą ja cię wpuściłem chociaż jestem nagi. I w sumie skąd wiedziałaś gdzie mieszkam i kto cię tu wpuścił?
- Masz ręcznik.
- Który mogę w każdej chwili strącić.
- Słuchaj koleś! – oburzyła się – Nie czas na żarty. Przychodzisz do moich dziadków i chcesz poznać ich historię z roku 1945. W dodatku jesteś dziennikarzem, a my z nimi nie rozmawiamy. Nie są obiektywni.
- Ta historia dotyczy mojej babci, chcę ją poznać. Zostawiła mi w spadku swoje zapiski i wspomnienia, które spisywała od tamtej chwili. Wiem, że było to dla niej ważne, i chcę dokończyć to co zaczęła. Ty byś nie zrobiła tego dla swoich dziadków? – westchnąłem patrząc na nią wyczekująco mimo tego, że miałem na sobie tylko ręcznik
- Chcą rozmawiać z tobą jutro o dziesiątej. Masz się nie spóźnić. – mruknęła i podeszła do drzwi jakby nigdy nic
- I to wszystko? Wpadasz tu jak do siebie i tylko po to, aby mi powiedzieć, że dostałem pozwolenie na rozmowę z królową.
- Bo to hotel mojego wujka. – zaśmiała się – Stąd też wiedziałam który pokój. I zanim pojawiłeś się u moich dziadków, powinieneś dowiedzieć się kim jesteśmy.
- Jesteś wnuczką tancerki flamenco i toreadora.
- Moja rodzina to coś więcej niż potomkowie tej dwójki. Nasza historia zaczyna się jeszcze na długo przed nimi. Ale Dona Carmen i Don Jose postanowili dać ci szansę. Więc nie pozostało nam nic innego jak to uszanować.
- Też będziesz? Nie powiem, ale kiepski jestem z hiszpańskiego, a ty znasz język i będziesz mogła mnie pilnować.
- Masz być o dziesiątej. Reszty się dowiesz. – rzuciła otwierając drzwi
- A jak masz na imię? Chyba to mogę wiedzieć?
- Carmen. – uśmiechnęła się co odwzajemniłem – Powodzenia jutro James. – wyszła z pokoju i zamiast zamknąć drzwi to patrzyłem jak szła stukając miarowy dźwięk obcasami

Tylko się zaśmiałem i zamknąłem drzwi. Nie powiem, wizyta była bardzo dziwna, w dodatku Carmen. Byłem ciekaw, czy wszystkie kobiety w tej rodzinie mają tak na imię. I ciekawe co takiego się wydarzyło, że mimo ich niechęci do dziennikarzy, jednak zgodzili się porozmawiać ze mną. Ale skorzystałem z jej rady, zapisałem sobie w notesie wszystkie pytania jakie powinienem zadać, aby dowiedzieć się o nich czegoś więcej.


1 komentarz:

  1. Zainteresował mnie ta historia. Ciekawa jestem, czy Jamesowi uda się odkryć wszystko na temat przeszłości swojej babci. I czy młodsza Carmen odegra jakąś większą rolę w jego życiu ;) Informuj mnie, proszę, o nowościach na GG: 8675263, lub na blogu: www.el--tiempo--de--ti.blogspot.com. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń